Coco Deer przedstawia
Rozdział 4
"Trzasnęła drzwiami. Okropny dźwięk rozległ się, obłapiając każdy zakamarek pomieszczenia. Jej oddech był szybki. Serce nie ustępowało tempa. Włosy dziewczyny powoli stawały się coraz dłuższe, a sylwetka zgrabniejsza i mniej umięśniona. Była sobą. Tylko czy tego chciała?
W zamku Malfoyów przebywała zaledwie miesiąc. Trzydzieści dni zdołało nałożyć piętno na jej życie. Siedemset dwadzieścia godzin sprawiło, że nieraz poczuła stęchliznę śmierci, a każda z ponad czterdziestu trzech tysięcy minut wywiercała niepokój w jej duszy. W ciągu tego czasu zdołała zrozumieć, że tylko w ciele Terry’ego Heyesa czuje się bezpiecznie, a dzisiejsze wydarzenie utwierdziło ją w tym przekonaniu. Śmierciożercy byli nieprzewidywalni. Atakowali siebie nawzajem, więc czy ona mogła poczuć się pewnie w swojej skórze? Szczególnie, że dzisiaj podważyła autorytet Malfoy'a... Była pewna, że chłopak będzie chciał się zemścić.
Za każdym razem, kiedy strach łapał ją za gardło, starała się zgrywać odważną. Po co jednak kłamać? Była przerażona. Co najdziwniejsze najbardziej ze wszystkich Ślizgonów zebranych w zamku, bała się Dracona. Znała go od kilku lat. W oczach wyobraźni widziała tego małego, piegowatego blondyna, który szydził z niej, Harry’ego i Rona. Jego stalowe oczy zawsze wypełnione były nienawiścią oraz plugastwem. Odkąd tylko pamięta gardziła jego osobą, starała się nie zwracać uwagi na jego wybryki i bluźnierstwa, aczkolwiek teraz było inaczej. Przerażał ją. Lękała się jego władczej postawy, morderczych zapędów i sposobu bycia. To nie był ten sam nieszkodliwy Malfoy. Stał się kimś niebezpiecznym. Osobą, z którą nie warto zadzierać. O ile kiedyś można było wyczuć w nim resztki człowieczeństwa, teraz wydawało jej się to niemożliwe."
Kategoria: Fanfiction;
Podkategoria: Harry Potter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz