14 paź 2018

Przegląd Tygodnia


Przegląd z okresu 07.10-13.10

Zagubione dusze - Rozdział szesnasty
Adna
https://zagubionexdusze.blogspot.com/
Horror

„Gapiłam się na niego z otwartymi ustami, analizując usłyszane słowa. I jedyne, do czego doszłam, to fakt, że z każdą kolejną sekundą czułam się mocniej zdezorientowana.
– Nie mam pojęcia, kim jesteś – odparłam po dłuższej chwili.
– Wybacz, nie przedstawiłem się. – Mężczyzna zrobił zbolałą minę, po czym wstał, wyprostował się i wyciągnął dłoń w moją stronę. – Ashanttel, demon szóstego stopnia.”

 Los, cebula i krokodyle łzy... Hogwart nowego pokolenia - Rozdział III. Qudditch po raz pierwszy, Quidditch po raz drugi, Quidditch po raz trzeci
Shy
 Fanfiction | Harry Potter

"Cześć mamo, cześć tato!

Mam wam do przekazania ważną wiadomość.
WYGRALIŚMY! WY-GRA-LIŚ-MY!!!
Nie wbiłem punktów, ale razem z Josie udało nam się wykonać Manewr Porskowej, który ćwiczyliśmy od połowy września! Roxanne też grała rewelacyjnie, jeszcze dużo się od niej nauczę. Idziemy świętować, więc naskrobię więcej w kolejnym liście.

James"

 Live fast, die young - 21.
autumn
 Fanfiction (CHERUB) | Kryminał |
 
 "Joshua z łatwością wykonał unik i wykorzystując chwilową dezorientację faceta, wbił mu dwa palce pod żebra.
Mężczyzna zgiął się w pół, a Joshua wykorzystał tę chwilę, by wskazać kobiecie drzwi. Wyszła bez wahania.
Joshua uświadomił sobie, że stracił całą przewagę, jaką zyskał przez atak z zaskoczenia. Teraz pozostało mu jedynie poleganie na własnych umiejętnościach.
Wykonał boczne kopnięcie, ale stracił równowagę i mężczyzna złapał go za nogę, sprawiając, że Rooney runął na podłogę jak kłoda. Joshua spróbował wstać, ale w tym samym momencie facet kopnął miejsce, w którym Josh był przed chwilą.
– Młody, lepiej się poddaj, bo inaczej się zastrzelę – warknął zdyszany, pochylając się nad chłopcem.
– Atrapą? – odparł Joshua z kpiącym uśmiechem. – Powodzenia."

 Uciekając z Wiatrem - Prolog
Emily
http://wakerlings-life.blogspot.com/
Romans
 
"Wysiadłam z pociągu stając na peronie a moje ciało owiał chłodny wiatr. Koniec sierpnia. Dni są jeszcze ciepłe i słoneczne, ale wieczory są już chłodne. Chwilę stałam, przyglądając się starym budynkom przed sobą. Wickenburg. Mała miejscowość w stanie Arizona, oddalone o godzinę jazdy od Phoenix i o sześć od Los Angeles w Kalifornii. Tu wylądowałam, po latach ucieczki. Tym razem czuję że się uda. Musi. Bo jestem sama i jeśli pójdzie coś nie tak, to okaże się że tu skończę i to była moja ostatnia podróż. Złapałam za rączkę walizki i wolno ruszyłam przed siebie. Kółka stukały o chodnik. Ściemniało się. Wyszłam na główną ulice i przyglądałam się wszystkiemu w koło, stare budynki, latarnie świecące żółtą poświatą, sporo drzew. Ludzi nie było zbyt wiele, jakaś dwójka starszych ludzi siedziała na ławce i gawędziła. Muszę znaleźć Christiana Causeya, przystanęłam wyjmując z małej torebki kartkę z adresem. Z tego co wiem to ze stacji powinnam iść w prawo, więc tak się kieruje. Swilling Ave, z tego co się dowiedziałam to mała uliczka koło głównego parku, odbijająca od głównej drogi. Dochodzę do parku więc to chyba dobrze? Po jednej stronie ulicy był brzeg parku, po drugiej szereg sklepów. Przystanęłam i westchnęłam, tu ludzi było trochę więcej, w szczególności młodych. Zerknęłam na numer budynku na kartce i ruszyłam, doszłam do budynku na którym wisiał szyld Verdant i z tego co widzę to chyba bar. Rozejrzałam się i postanowiłam wejść do środka. Przy stolikach siedzieli ludzie, pili, palili, gadali i się śmiali. Przy barze siedziały dwie osoby razem i kawałek dalej sam chłopak. Wisiał nad jakimiś kartkami. Za barem stał wysoki blondyn który właśnie ścierał blat. Podeszłam do niego."
 
 Mroczne Królestwo - Rozdział dwudziesty siódmy: Czarny koń
Vaderdra
https://mrocznekrolestwo.blogspot.com/
Fantasy
 
"Biblioteka nadal przypominała pole bitwy: połamane meble, książki zamiecione niedbale do kąta, wypalony w podłodze krąg i ostry swąd magii. Emnesia stanęła w drzwiach, spoglądając na zniszczenia i zastanawiając się, czemu nikt tego nie posprzątał. Dom roił się od ludzi – większości których nawet nie znała z imienia – więc ktoś mógłby się tym zainteresować. A mimo to, bałagan pozostawał niemal nienaruszony."
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X